Scenariusz Hilary Barnes
Prestiż prezydenta Francji, Francois Hollande'a, został kilkakrotnie podniesiony dzięki jego szybkiej decyzji z początku 2013 roku o wysłaniu wojsk francuskich do Mali, aby powstrzymać dżihadystów przed próbami przejęcia kontroli nad krajem, misja ta zakończyła się sukcesem.
Ale jego ostatnia, humanitarna, afrykańska interwencja w Republice Środkowoafrykańskiej wydaje się być kwaśna.
We Francji generał Vincent Desportes, były szef francuskiego kolegium sztabu wojskowego, powiedział francuskiej agencji prasowej AFP, że Francja musi albo wycofać swoje wojska, albo wysłać znaczne posiłki, aby zwiększyć siły do pięciu lub sześciu tysięcy. Powiedział:
„Jeśli tego nie zrobimy, spróbujemy użyć szklanki wody, aby ugasić płonący dom”.
Powiedział, że w Mali zadanie jest proste: zniszczyć przeciwnika. W Republice Środkowoafrykańskiej zadaniem jest interweniować między walczącymi frakcjami; przeciwnikiem jest „nieporządek i chaos”.
Interwencja między dwiema stronami w wojnie domowej jest trudniejsza niż normalne operacje wojskowe, powiedział:
„Tylko ci, którzy marzą o krótkiej, ostrej wojnie, mogą sobie wyobrazić, że zajmie to tylko kilka dni”.
W gazecie paryskiej Le Mondedatowany 27 grudnia Francois Heisbourg z francuskiej Fundacji Badań Strategicznych opowiedział się podobnie, mówiąc, że jeśli francuski kontyngent nie odniesie szybkich sukcesów, „nasze wojska prawdopodobnie powinny zostać wzmocnione”.
Żałował, że Francja opowiedziała się za „interwencją narodową”, a nie za interwencją wraz ze swoimi europejskimi sojusznikami, którzy wszyscy udzielili Francji moralnego poparcia, ale nie zgłosili się na ochotnika do wysłania wojsk.
Z poparciem Rady Bezpieczeństwa ONZ Francja wysłała 1,600 żołnierzy, aby działali jako wsparcie dla sił Unii Afrykańskiej, Misca, które starają się powstrzymać większość ludności chrześcijańskiej i muzułmanów przed wyrzynaniem się nawzajem.
Według Czerwonego Krzyża zamieszki wysiedliły już z domów ponad 600,000 tys. osób z łącznej populacji około 4.6 mln.
Konflikt nastąpił po zamachu stanu w marcu 2013 roku, kiedy prezydent Michel Djotodia, muzułmanin, usunął byłego chrześcijańskiego prezydenta.
Kiedy na początku grudnia ogłosił swoją decyzję o wysłaniu francuskich wojsk francuskich do Afryki Środkowej, Francois Hollande przewidział krótką interwencję, dzięki której siły francuskie będą w stanie ustabilizować sytuację, a następnie będą mogły się wycofać.
Jak na razie wydarzenia nie wydają się podążać za scenariuszem prezydenta, który „zeszedł z torów”, jak konserwatywna gazeta Le Figaro powiedział 26 grudnia, wyrażając opinię, że aby sprostać zadaniom, siły francuskie muszą być dziesięciokrotnie większe od obecnych rozmiarów.
Na początek 1,600 żołnierzy jest bardzo szczupłych w kraju, który jest większy niż Francja. Kontyngent został wysłany na północny zachód kraju, aby stłumić tam przemoc, a resztę pozostawiono w stolicy Bangi, liczącej ponad milion mieszkańców.
Tutaj kluczowym zadaniem jest zadbanie o to, aby lotnisko M'Poko było otwarte i nie wpadło w ręce jednej z przeciwnych frakcji. Pozostałe oddziały patrolują nękane przemocą tereny miasta i starają się uspokoić sytuację.
Ciągła przemoc zgłoszona w Bangi w ostatnich dniach wzmacnia się Le Figaropunkt:
„Wojska francuskie znajdują się w mniej lub bardziej nierozerwalnej sytuacji, która w każdej chwili może ulec degeneracji”.
Czynnikiem komplikującym jest to, że wojska francuskie, które nie opowiadają się po żadnej ze stron, są mimo wszystko uważane za prochrześcijańskie przez muzułmanów, którzy zorganizowali antyfrancuskie demonstracje.
Oddziały wysłane przez sąsiedni Czad, zagorzały sojusznik Francji w konflikcie w Mali, są postrzegane przez chrześcijan jako wspierające muzułmańskiego prezydenta i jego zwolenników. Wydaje się, że do tej pory oddziały z Czadu, według doniesień z Bangi, odgrywały niejednoznaczną i mało pomocną rolę.
Tymczasem generał Desportes nie mógł powstrzymać się od spostrzeżenia dla AFP o ironii, że jedyne znaczące cięcia wydatków publicznych wprowadzone przez obecny rząd dotykają Ministerstwo Obrony, a zwłaszcza „narzucają prawdziwą degradację konwencjonalnych sił lądowych, które są niezbędne dla polityki zagranicznej Francji”.