by Lisa Hill, Konwersacje
Mieszkańcy Queenslandu wkrótce udadzą się do kabin wyborczych, aby obalić lub ponownie wybrać rząd Newmana i bez wątpienia niektórzy będą się zastanawiać, dlaczego.
„Dlaczego muszę głosować lub zostać ukarany grzywną? Dlaczego muszę być zmuszony wybierać, kto kieruje moim społeczeństwem, skoro wolę ratować sobie podróż i zostać w domu?
Wiktoriański poseł liberalny Bernie Finn skrytykował obowiązkowe prawo wyborcze w Australii po listopadowych wyborach stanowych. On powiedziany:
Zmuszanie do głosowania ludzi, którzy nie chcą tam być, którzy nie wiedzą, co robią, jest, szczerze mówiąc, dość niedorzeczne.
Choć na pierwszy rzut oka twierdzenia Finna mogą wydawać się prawdziwe, wielu ekspertów uważa, że australijski system wyborczy jest jednym z najlepszych na świecie. Większość Australijczyków najwyraźniej podziela ten pogląd: 70% zatwierdzić przymusowe głosowanie.
Od dziesięcioleci przymusowe głosowanie robi to, co powinno: utrzymywać wysoką i społecznie wyrównaną frekwencję, której zazdrości uprzemysłowiony świat głosowania dobrowolnego. Przed jej wprowadzeniem na poziomie federalnym w 1924 r. frekwencja wahała się w przedziale 50–60% (zarejestrowanych wyborców). Od tego czasu ma pozostał stabilny przez wiele dziesięcioleci na poziomie około 93%.
System jest łatwo dostępny, dobrze zarządzany i, pomimo kilku rzadkich, ale bardzo nagłośnionych przypadków, pozbawiony kontrowersji. Bez obowiązkowego głosowania frekwencja byłaby znacznie niższa na poziomie około 55-60% uprawnionej populacji, naśladując podobne demokracje, takie jak US or Kanada.
Przejście na system dobrowolny, jak niedawno zalecane w Rozmowie, pogrążyłby australijską demokrację w tym samym kryzysie obywatelstwa, przez który przechodzą demokracje na całym świecie dobrowolnego głosowania: to znaczy w szybkim upadku w gerontokrację, gdy wyborcy – zwłaszcza młodzi ludzie – odwracają się od masowego głosowania.
Podczas gdy australijscy młodzi są mniej skłonni do głosowania niż starsze kohorty, z powodu obowiązkowego głosowania 83% osób w wieku 18-25 nadal okazują się głosować. Porównaj to z Wielką Brytanią, gdzie tylko około 44% młodych ludzi głosuje, lub Kanada, gdzie figura unosi się na poziomie około 37 do 38% lub, co gorsza, USA. Tylko tam, w ostatnich wyborach śródokresowych 22% młodych ludzi pofatygował się oddać głos.
„Vote Mob” z Uniwersytetu McGill w Montrealu w Quebecu ma na celu zainspirowanie młodych Kanadyjczyków do korzystania z ich prawa do głosowania. Adam Scotti/Flickr, CC BY-NC
W USA starsi ludzie są teraz trzy razy bardziej prawdopodobne niż młodzi do głosowania. W tym kierunku zmierzałaby Australia bez prawnego wymogu uczestnictwa w życiu politycznym.
Oczywista riposta to:
„Jeśli młodzi nie chcą głosować, oznacza to, że coś jest nie w porządku”.
To chyba prawda, ale wiemy na pewno, że brak głosowania wcale nie poprawia sytuacji – wręcz przeciwnie.
Niestety, młodzi w innych środowiskach nie muszą jeszcze dołączyć do informacji o skutkach ich braku głosowania na sposób, w jaki traktują ich rządy.
Wiele badań wskazały, że uwaga rządu i wydatki są bezpośrednio związane z wielkością kohort elektoratu. Starsi ludzie głosują, więc rządy wydają na nich o wiele więcej per capita niż na młodych. Rządy są również znacznie bardziej wyczulone na polityczne obawy starszych wyborców.
To po prostu zdrowy rozsądek: politycy nie są idiotami, wiedzą kim są ich klienci. Jako brytyjska dziennikarka Sophy Ridge ostatnio obserwowane, biorąc pod uwagę wzorce głosowania młodych Brytyjczyków, nic dziwnego, że:
… rząd koalicyjny obiecał chronić świadczenia emerytalne (od bezpłatnych biletów autobusowych po licencje telewizyjne), gdy każda inna grupa wiekowa poparła cięcia. Albo, że konserwatyści aktywnie rozważają zniesienie zasiłków mieszkaniowych dla osób poniżej 25 roku życia.
Czy obowiązkowe głosowanie naprawdę jest tak uciążliwe, że chcielibyśmy zamienić nasze godne pozazdroszczenia poziomy głosów na wolność wstrzymania się od głosu? XVIII-wieczny filozof genewski Jean-Jacques Rousseau słynnie napisał:
Gdy tylko ktoś powie o państwie: „Co mnie to obchodzi?”, państwo może zostać porzucone jako stracone.
Możliwość czerpania korzyści z życia w demokracji zamiast, powiedzmy, w oligarchii czy gerontokracji wymaga partycypacyjnego wysiłku. Demokracja wymaga trochę wkładu obywateli, inaczej przestanie istnieć. Wymaga też chęci wyrzeczenia się odrobiny wolności i czasu.
Czy to naprawdę za dużo, by zapytać, biorąc pod uwagę, jak łatwo jest głosować w Australii? W porównaniu z prawie każdym innym systemem, głosowanie tutaj jest dla wyborców dość bezbolesną sprawą, ponieważ nasze komisje wyborcze wykonują za nas większość pracy.
Porównaj sytuację Do Stanów Zjednoczonych tam, gdzie procedury rejestracji są uciążliwe, kolejki do głosowania są długie, a przeszkody prawne i ergonomiczne w głosowaniu są niezliczone. Tutaj w Australii jest to po prostu kwestia wypełnienia formularza zgłoszeniowego raz (AEC wykonuje teraz wszystkie aktualizacje) i zwrócenia się do lokalnej szkoły, aby głosować na stoiskach, w których kolejki są krótkie, personel jest pomocny, a kart do głosowania nigdy nie ma - zakończenie dostaw.
Libertarianie, tacy jak Finn, uważają, że koszt utraty wolności do trzymania się z daleka w dniu głosowania jest zbyt wysoki. Ale co z rzeczywistym kosztem wolności bycia biednym, bezdomnym, bezrobotnym i niewystarczająco zatrudnionym? W każdym zaawansowanym systemie wolontariatu na całym świecie, im mniej prawdopodobne jest, że zagłosujesz, tym bardziej prawdopodobne jest, że doświadczysz jednego, niektórych lub wszystkie z tych rzeczy.
Ale w systemach obowiązkowych, w których głosowanie jest powszechne i równe społecznie, uwaga rządu i wydatki są… bardziej równomiernie rozłożony. Mówiąc najprościej, w systemach przymusowych jest mniej nierówności majątkowych.
Wszyscy lubimy narzekać na polityków i politykę, ale jest… o wiele lepiej tutaj niż wielu Australijczyków zdaje sobie sprawę. W porównaniu z większością dobrowolnych reżimów mamy nie tylko mniej nierówności społecznych, ale także niższy poziom korupcji i wyższy poziom zadowolenia z naszej demokracji.
Australijczycy również wystawiają dość wysoki poziom zaufania w rządzie i okazało się, że przywiązują większą wagę zarówno do głosowania, jak i przestrzegania prawa niż obywatele w porównywalnych warunkach głosowania dobrowolnego. Jest to prawdopodobnie związane z faktem, że prawie wszyscy kwalifikujący się Australijczycy są zaangażowani w mianowanie swoich prawodawców.
Jeśli nie chcemy, aby demokracja wyborcza Australii zwiędła i stała się wyłączną domeną starszych, bogatszych elit, lepiej zachowajmy obecny system.
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w Konwersacje. Przeczytać oryginalny artykuł.